Najlepsza i najobszerniejsza biografia świętego Jana Marii Vianneya, opracowana na podstawie akt procesu kanonizacyjnego oraz ogromnej liczby dokumentów i świadectw.
Ta biografia cieszyła się wielkim uznaniem Jana Pawła II, który w książce Dar i tajemnica wyznał:
„Od czasów kleryckich żyłem pod wrażeniem postaci Proboszcza z Ars, zwłaszcza po lekturze książki ks. Trochu".
Wydanie zawiera list Papieża św. Jana Pawła II "Św. Jan Maria Vianney - wzór dla wszystkich kapłanów".
„Byłem szczególnie wstrząśnięty jego heroiczną posługą konfesjonału. Ten pokorny kapłan, który spowiadał przez kilkanaście godzin na dobę, odżywiając się niezwykle skromnie, przeznaczając na spoczynek zaledwie kilka godzin dziennie, potrafił w tym trudnym okresie dokonać duchowej rewolucji we Francji i nie tylko we Francji. Tysiące ludzi przechodziło przez Ars i klękało przy jego konfesjonale. Na tle dziewiętnastowiecznego zeświecczenia i antyklerykalizmu, jego świadectwo było wydarzeniem dosłownie rewolucyjnym."
św. Jan Paweł II
Dar i tajemnica
„Proboszcz z Ars potrafił w swoim czasie przekształcać serce i życie tak wielu osób, gdyż udało mu się ukazać im miłosierną miłość Pana (...). Ten, kto przychodził do jego konfesjonału, pociągnięty wewnętrzną i pokorną potrzebą Bożego przebaczenia, odnajdywał w nim zachętę do zanurzenia się w „potoku Bożego miłosierdzia", który porywa ze sobą wszystko swoim impetem"
Benedykt XVI
List na rozpoczęcie roku kapłańskiego z okazji 150 rocznicy urodzin świętego Proboszcza z Ars
Rozdział 1. Pierwsze lata (1786-1793) (fragmenty)
Jan Maria przyszedł na świat 8 maja 1786 roku po północy. Tegoż dnia został ochrzczony.
Z chwilą, gdy dziecię już mogło rozeznawać przedmioty, matka z upodobaniem ukazywała mu krucyfiks oraz święte obrazy, zdobiące izby wiejskiego domu. Skoro tylko drobne ramiona dziecka, wydostawszy się z powijaków, cokolwiek swobodniej poruszać się mogły, matka zaczęła prowadzić niepewną jego rączkę od czoła, ku piersi i od piersi do ramion. Wkrótce niemowlę do tego tak nawykło, iż pewnego dnia – gdy miało około piętnastu miesięcy – a matka przed podaniem zupki zapomniała dopomóc w nakreśleniu krzyża świętego, dziecię nie chciało ust otworzyć i kilkakrotnie zaprzeczyło ruchem główki: Nie, nie! Matka zrozumiała, o co mu chodziło i zaledwie, kierując rączką dziecka, uczyniła znak krzyża świętego, zaciśnięte usteczka wnet się otworzyły.
(...)
Gdy Jaś miał osiemnaście miesięcy i członkowie rodziny gromadzili się na wieczorny pacierz, wiedziony niezawodnie zmysłem naśladowczym klęknął wśród nich i umiał doskonale składać swe małe rączęta.
(...)
Świadkowie młodych lat Jana Marii, a zwłaszcza siostra jego Małgorzata, opowiadali, jak na pierwsze uderzenie dzwonka, na Anioł Pański, natychmiast klękał, uprzedzając w tym wszystkich. Niekiedy widziano, jak usunąwszy się od wszystkich, w rogu pokoju stawiał na krześle drogocenną dla siebie statuetkę i modlił się przed nią w zupełnym skupieniu.
(...)
Rozdział V. Późne powołanie (1805-1809) (fragmenty)
Po raz drugi tedy Jan Maria Vianney opuścił rodzinne pola w Dardilly i dach ojcowski. Choć wyrósł od czasu swej pierwszej Komunii, gospodarze z Point-du-Jour odnaleźli w dwudziestoletnim młodzieńcu to samo miłe i prostoduszne chłopię, które znali dawniej.
Aczkolwiek nie był jeszcze doskonałym, rychło dał poznać – ten, co miał kiedyś zostać świętym – do jakiego szczytu cnoty dojść może.
Przy każdym prawie posiłku zadowalał się się samą tylko polewką, nic innego nie jedząc, nawet gdy go o to poproszono.
(...)
Któregoś dnia, idąc w odwiedziny do rodziców i rodzeństwa, do Dardilly, oddał biedakowi nowe obuwie, które mu kupił ojciec. (…) Innym razem spotkał w drodze ubogą kobietę z kilkorgiem dziatek. Tknięty litością oddał jej siedem franków – to jest wszystko co posiadał. (...)