Polskie wydanie światowego bestsellerowego dzieła wybitnych francuskich autorów pod redakcją Stéphana Courtois. Książka przedstawia m.in. bilans ofiar krwawych represji i prześladowań w krajach rządzonych przez komunistów - od rewolucji bolszewickiej 1917 r. po lata osiemdziesiąte XX wieku.To w tej pracy padła po raz pierwszy liczba ofiar komunizmu zamykająca się w 100 milionach osób, z czego 20 milionów to ofiary w samym Związku Sowieckim. Składają się na nią wszelkiego rodzaju egzekucje, unicestwienie przez głód i zsyłki. Ta książka to świetna analiza, ale i wielka przestroga.
„(…) Ograniczyliśmy się zatem tylko do zbrodni przeciwko ludziom, one bowiem stanowią istotę zjawiska terroru. Do zbrodni tych należą:
wszelkiego rodzaju egzekucje; unicestwienie przez głód; zsyłki – śmierć mogła nastąpić podczas transportu albo w miejscach pobytu i/lub w wyniku ciężkich robót. Sprawa się komplikuje w przypadku „wojen domowych”, niełatwo bowiem odróżnić skutki walk między władzą a buntownikami od masakr ludności cywilnej.
Możemy jednak sporządzić wstępny bilans
• Związek Sowiecki – 20 milionów ofiar śmiertelnych,
• Chiny – 65 milionów,
• Wietnam – 1 milion,
• Korea Północna – 2 miliony,
• Kambodża – 2 miliony,
• Europa Wschodnia – 1 milion,
• Ameryka Łacińska – 150 tysięcy,
• Afryka – 1,7 miliona,
• Afganistan – 1,5 miliona,
• międzynarodowy ruch komunistyczny i partie komunistyczne nie sprawujące władzy – 10 tysięcy.
W sumie blisko 100 milionów ofiar śmiertelnych.”
Stephane Courtois
"(...) Dlatego tak bardzo potrzebna jest takie dzieło jak „Czarna księga komunizmu”. Mija niemal dwadzieścia lat od jej pierwszej edycji w naszym kraju. Od tego czasu wyrosło nowe pokolenie Polaków, które – niestety na skutek dotychczasowej bierności instytucji polskiego państwa – trochę na oślep szuka prawdy o najnowszej historii Polski i jej prawdziwych bohaterach. Szuka i znajduje. Eksplozja zwłaszcza w młodym pokoleniu zainteresowania, a nawet można powiedzieć prawdziwego kultu „żołnierzy niezłomnych” jest tego najlepszym dowodem. Gdy młodzi odkrywcy nieznanych kart naszych dziejów przeczytają „Czarną księgę komunizmu”, zrozumieją, że rotmistrz Pilecki, „Inka” czy „Zapora” nie tylko byli niezłomnymi obrońcami polskiego szańca, ale byli również w gronie „obrońców królestwa bez kresu”2, stali na przedmurzu cywilizacji przeciw niespotykanemu w dziejach zniewoleniu i barbarzyństwu. Trzeba czytać „Czarną księgę komunizmu” również dlatego, że komunizm nie umarł. Jak groźny wirus uporczywie trwa zmutowany – czy to w formie północnokoreańskiego reżimu kolejnych „kochanych wodzów”, czy to w formie mandaryńskiego komunizmu w Chinach, czy za pośrednictwem naśladowców Antonio Gramsciego (włoskiego marksisty), którzy mechanizm „walki klas” przenieśli w sferę jak najszerzej pojętej kultury. Tak zamyka się te straszliwe koło. Wszystko zaczęło się od „przebrzydłego rodu profesorów”, czytaj: intelektualistów szukających „naukowego socjalizmu”, i do nich powraca. „Czarna księga komunizmu” jak wielki znak ostrzegawczy pokazuje wszystkim biegnącym ku przepaści, że błędna idea ma straszliwe konsekwencje."
Prof. Grzegorz Kucharczyk