Amerykańska rewolucja seksualna – Pitirim A. Sorokin

Ta niewielka książka zawdzięcza swoje powstanie żywej reakcji czytelników na mój artykuł Przeciwko wolności seksualnej wydrukowany w magazynie „This Week” z 3 stycznia 1954 r. Jego recenzje opublikowało kilka pism w kraju, był obszernie cytowany w wielu czasopismach, przełożono go i opublikowano w kilku krajach, ponadto pewna organizacja religijno-wychowawcza wydała go w postaci specjalnej ulotki w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy. Do autora napłynął też pokaźny strumień listów od czytelników. Przynajmniej w dziewięćdziesięciu procentach reakcje były pochlebne i wyrażały życzenie publikacji rozbudowanej wersji artykułu w formie skromnego tomu napisanego językiem przystępnym...

Ta niewielka książka zawdzięcza swoje powstanie żywej reakcji czytelników na mój artykuł Przeciwko wolności seksualnej wydrukowany w magazynie „This Week” z 3 stycznia 1954 r. Jego recenzje opublikowało kilka pism w kraju, był obszernie cytowany w wielu czasopismach, przełożono go i opublikowano w kilku krajach, ponadto pewna organizacja religijno-wychowawcza wydała go w postaci specjalnej ulotki w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy. Do autora napłynął też pokaźny strumień listów od czytelników. Przynajmniej w dziewięćdziesięciu procentach reakcje były pochlebne i wyrażały życzenie publikacji rozbudowanej wersji artykułu w formie skromnego tomu napisanego językiem przystępnym dlainteligentnego czytelnika. Ta książka jest odpowiedzią na te sugestie. Ponieważ napisana jest dla inteligentnego niefachowca, wszystkie odniesienia do źródeł każdego z twierdzeń zostały rozmyślnie pominięte. Nie znaczy to jednak, że wnioski są czystymi spekulacjami „kanapowego filozofa”. W razie potrzeby można wykazać, że wszystkie główne tezy książki oparte są na obszernym zbiorze dostępnych dowodów empirycznych i logicznych. Zdaję sobie sprawę, że postawa światopoglądowa, na której opiera się dominująca moralność i obyczaje seksualne, jest wroga poglądom i moralności omawianym w tej książce. Z tego też powodu prawdopodobnie spotka się ona ze strony zwolenników „wolności seksualnej” z przyjęciem nieprzyjaznym albo milczeniem. Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko powtórzyć stare motto: Amicus Plato sed veritas amicissima.