Święta Urszula Ledóchowska – Joanna Wieliczka-Szarkowa
Dziś, kiedy świat coraz bardziej poganieje, kiedy materializm coraz bardziej odciąga duszę od Boga, kiedy rozmaite fałszywe filozofie starają się prawdę Bożą przed nami zasłonić, ośmieszając to, co mamy najświętszego - wiarę naszą, potrzeba nam wpatrywać się w życie świętych, i to szczególnie tych świętych, którzy prowadzili życie podobne do naszego, nie różniące się od naszego żadną nadzwyczajnością, spełniając - a jest to cecha ich świętości - najzwyczajniejsze małe obowiązki z miłością nadzwyczajną...
matka Urszula Ledóchowska
Mówi się o niej: święta uśmiechnięta. I rzeczywiście fotografie pokazują najpierw małą, później nieco starszą i zupełnie dojrzałą, pełną dostojeństwa damę, która dobrotliwie się uśmiecha, a na jej twarzy widać wewnętrzny spokój i osobliwy blask. Skąd one pochodziły? I co sprawiło, że Urszula osiągnęła świętość?
Urszula Ledóchowska to święta znana i lubiana. Założycielka urszulanek szarych, wzrastająca w domu pielęgnującym wartości patriotyczne i religijne, która widząc przykład rodziców, a zwłaszcza cierpliwość oraz wyrozumiałość matki, starała się włączać je do swojej pracy wychowawczej. Przez wiele lat była przełożoną domu sióstr urszulanek w Krakowie i założycielką pierwszego internatu dla studentek uczelni krakowskich. I kiedy wydawało się, że pasja nauczycielska i wychowawcza w całości będzie pochłaniać matkę Urszulę, pojawiło się nowe wyzwanie – wyjazd do Petersburga, by tam prowadzić szkołę katolicką. A trzeba pamiętać, że ówczesna Rosja to imperium pełne niepokojów i prawdziwego wrzenia. Jak się później okazało, wyjazd był dla matki Urszuli zaledwie początkiem wyzwań, którym odważnie stawiła czoła.
Jej przykład, ogromne zaangażowanie, dobroć i widoczna więź z Chrystusem pociągały i pociągają za sobą innych. Z uśmiechem.
Módlcie się zawsze z wiarą. Oto rada moja: na początku każdej modlitwy nie żałujcie czasu na akt głębokiej, prawdziwej wiary. Im żywiej mamy w pamięci, że Bóg nas widzi, że jesteśmy w Jego obecności, do Jego Boskiego Serca się tulimy, tym łatwiej i lepiej modlitwa pójdzie. (…)
Szczególnie polecam wam jedno: korzystajcie pilnie z chwil straconych. Czekając, chodząc po ulicach z jednego miejsca na d rugie, módlcie się – to są chwile, kiedy zwykle o niczym mądrym się nie myśli: trapimy się troskami albo nierozsądnymi planami na przyszłość. O wiele więcej zrobicie, modląc się.
św. Urszula Ledóchowska