Jedno z najsłynniejszych dzieł średniowiecznej literatury - Kwiatki św. Franciszka - w nowym przekładzie prof. Stanisława Stabryły: Opowieść o świętym Franciszku i jego współbraciach.
Gdziekolwiek więc udawał się Święty Franciszek, tak bardzo był przez wszystkich wielbiony, jakby cały świat skupił się na tym cudownym człowieku. Kiedykolwiek przybywał do jakiejś wsi, do jakiegoś zamku czy osady, każdy, kto mógł go ujrzeć lub dotknąć, uważał się za błogosławionego.
fragment książki: Opowieść o św. Franciszku i jego współbraciach
ROZDZIAŁ XXIII
Jak Święty Franciszek sprawił, że wilk stał się bardzo łagodny
Jeszcze za życia Świętego Franciszka w gminie Eugubium* ( Obecnie Gubbio w prowincji Perugia) zdarzył się pewien znany i godny pamięci cud. Na terenie tej gminy grasował przerażającej wielkości wilk, bardzo groźny wskutek jego wściekłego głodu. Nie tylko tępił zwierzęta, ale pożerał także mężczyzn i kobiety, a dla wszystkich był takim postrachem, że kiedy wychodzili na wieś, szli uzbrojeni, jakby na niebezpieczną wyprawę wojenną. Ale ci, którzy na swoje nieszczęście natknęli się na tego wilka, nawet tak uzbrojeni, nie byli w stanie ujść przed jego zabójczymi kłami i okrutną żądzą mordu. Tak wielki strach opanował więc wszystkich, że prawie nikt nie śmiał wyjść poza bramę miejską.
Bóg zechciał wtedy ukazać obywatelom tego miasta świętość ojca Franciszka, który tam wówczas przebywał. Święty Franciszek, współczując im, zrobił przygotowania, by wyjść naprzeciw owego wilka, chociaż mieszkańcy, widząc to, mówili mu:
– Bracie Franciszku, nie wychodź za bramę! Ten wilk pożarł już wielu ludzi, na pewno ciebie także zagryzie!
Święty Franciszek jednak, ufając Panu naszemu Jezusowi Chrystusowi, który włada duszami wszystkich istot na świecie, wyszedł wraz z towarzyszem za bramę bez tarczy i hełmu, chroniąc się znakiem krzyża świętego i pokładając całą ufność w Panu, który sprawia, że każdy, kto weń wierzy, bez żadnej szkody będzie deptał nie tylko wilka, ale będzie stąpał po wężach i żmijach, będzie deptał nawet lwy i smoki (por. Ps 90, 13). I tak Franciszek, najwierniejszy żołnierz Chrystusa, nie przywdziewając pancerza ani miecza, ani nie niosąc łuku czy innej broni, lecz osłonięty tarczą najświętszej wiary (por. Ef 6, 16) i znakiem krzyża świętego ruszył bez wahania w drogę mimo ostrzeżeń. Wielu mieszkańców wspięło się na miejsca, skąd można było wszystko zobaczyć. Tymczasem straszliwy wilk pędził z szeroko otwartą paszczą ku Świętemu Franciszkowi i jego towarzyszowi. Święty Franciszek znakiem krzyża świętego zatrzymał go w biegu przed sobą i swoim kompanem i boską mocą zmusił, by zamknął srogą paszczę. Wtedy przywołując go, powiedział:
– Chodź tu, bracie wilku, ja w imieniu Chrystusa zabraniam ci, abyś zrobił mnie albo komuś innemu coś złego!
Dziwna rzecz, wilk na znak krzyża zawarł swój straszny pysk! Gdy tylko padł rozkaz, wilk od razu zmienił się w baranka, spuścił łeb i położył się u stóp Świętego, który tak do niego przemówił:
– Bracie wilku, wyrządzasz wiele szkód w tych okolicach i popełniłeś tu straszne zbrodnie, bez miłosierdzia mordując stworzenia Boże. Nie tylko zabijasz bezrozumne zwierzęta, ale także, co świadczy o twojej zuchwałej nienawiści, zadajesz śmierć i pożerasz ludzi, którzy przecież zostali stworzeni na obraz i podobieństwo Boga (por. Rdz 1, 27). Dlatego zasłużyłeś na okrutną śmierć przez powieszenie jak rozbójnik i najgorszy ludobójca. Wszyscy wskutek tego słusznie występują przeciwko tobie i całe miasto uważa cię za wroga. Ale ja, bracie wilku, chcę zaprowadzić pokój między tobą i nimi, abyś już im więcej nie wyrządzał krzywdy i aby oni wybaczyli ci wszystkie dawne zbrodnie i odtąd nie prześladowali cię ani oni, ani ich psy.
Wilk pokazywał ruchami ciała, ogona i uszu oraz pochyleniem łba, że zgadza się ze wszystkim, co powiedział święty ojciec, który ciągnął dalej:
– Bracie wilku, jeśli chcesz zawrzeć taki pokój, to ja obiecuję ci, że postaram się, aby do końca twego życia mieszkańcy tego miasta stale zaspokajali twoje potrzeby, żebyś już więcej nie cierpiał głodu, bo wiem, że wszelkie zło czynisz tylko wskutek szaleńczego głodu. Ale mój bracie wilku, ponieważ mam zdobyć dla ciebie taki przywilej, chcę, żebyś mi obiecał, że nigdy nie skrzywdzisz żadnego zwierzęcia ani człowieka i nie będziesz nawet zamierzał wyrządzić jakiejkolwiek szkody. Przyrzekasz mi to?
Wilk, skinąwszy łbem, wyraźnie dał znak, że obiecuje spełnić wszystko, czego domaga się święty ojciec.
– Bracie wilku – powiedział wtedy Święty Franciszek – chcę, żebyś mi dał rękojmię, że mogę wierzyć w to, co obiecujesz.
Gdy Franciszek wyciągnął rękę, aby przyjąć rękojmię, wilk także podniósł prawą przednią łapę i delikatnie położył na dłoni Świętego Franciszka, dając przez to, tak jak umiał, znak poręczenia.
– Bracie wilku – rzekł Święty Franciszek – nakazuję ci w imieniu Jezusa Chrystusa pójść teraz ze mną bez wahania, abyśmy zawarli ten pokój w imię Pana.
Wilk od razu poszedł ze Świętym Franciszkiem posłusznie jak łagodny baranek. Mieszkańcy miasta, widząc to, zaczęli się niepomiernie dziwić, i gdy wieść o tym rozniosła się po całej gminie, wtedy wszyscy, zarówno starzy, jak i młodzi, zarówno kobiety, jak i mężczyźni, zarówno pospólstwo, jak i szlachta, zgromadzili się na placu miejskim, gdzie przebywał Święty Franciszek z wilkiem. Kiedy już zebrał się wielki tłum, Święty Franciszek podniósł się i wygłosił cudowne kazanie, mówiąc między innymi, że z powodu grzechów dochodzi do takich nieszczęść i o ile bardziej zgubny niż wściekłość wilka, który potrafi zadać śmierć tylko ciału, jest żarłoczny ogień piekielny, co ma na zawsze pochłonąć potępionych. Mówił także, że jeśli mały zwierzak budzi tak wielki strach i przerażenie mnóstwa ludzi, to o ileż bardziej trzeba się bać, by nie zostać pogrążonym w czeluści piekielnej.
– Wróćcie więc do Pana, najdrożsi, i czyńcie należną pokutę, a Bóg uwolni was teraz od tego wilka, i w przyszłości od ognia w piekielnej otchłani. Po tych słowach Święty Franciszek powiedział jeszcze:
– Słuchajcie, najdrożsi, brat wilk, który stoi koło was, obiecał mi i dał rękojmię tej obietnicy, że zawrze z wami pokój i nie wyrządzi nikomu krzywdy, jeśli przyrzekniecie zaspokajać jego wszystkie niezbędne potrzeby. Ja zaś poręczę za samego wilka, że on z całą pewnością dotrzyma układu pokojowego.
Wtedy wszyscy zebrani wśród gromkich okrzyków przyrzekli, że będą stale żywili wilka, a Święty Franciszek wobec wszystkich rzekł do niego:
– A ty, bracie wilku, czy obiecujesz dochować pokoju z nimi, to znaczy, że nie skrzywdzisz ani żadnego człowieka, ani zwierzęcia?
Wilk, uklęknąwszy ze spuszczonym łbem, ruchami ciała, ogona i uszu pokazywał wszystkim w widoczny sposób, że dotrzyma zawartego układu. Święty Franciszek powiedział wtedy:
– Bracie wilku, tak jak dałeś mi tę rękojmię, gdy byłem za bramą, chcę, żebyś tak samo dał mi ją wobec całego ludu, że dochowasz układu i nie obalisz mojego poręczenia, które złożyłem za ciebie.
Wówczas wilk, unosząc prawą łapę, w obecności wszystkich przekazał na ręce Świętego Franciszka, swojego poręczyciela, zapewnienie wierności przyrzeczeniu. Wielkie zdumienie zmieniło się w powszechną radość i taki podziw dla ofiarności Świętego Franciszka i niezwykłości cudu, jakim był pokój między wilkiem i ludem, że wszyscy uradowani krzyczeli wniebogłosy, wielbiąc i błogosławiąc Pana Jezusa Chrystusa, wdzięczni za to, że przysłał do nich Świętego Franciszka, który wyrwał ich prawie z paszczy okropnej bestii i po strasznym nieszczęściu przywrócił im ład i pokój.
Odtąd lud i wilk zachowywali pokój zaprowadzony przez Świętego Franciszka. Wilk żył jeszcze przez dwa lata, hojnie żywiony przez gminę, nikogo nie krzywdził ani sam od nikogo nie doznawał krzywdy, lecz wszędzie troskliwie go karmiono. Dziwne jest to, że nigdy żaden pies nie zaszczekał na niego. Wreszcie umarł ze starości. Mieszkańcy bardzo żałowali tego wilka, bo gdy spokojny i łagodny chodził po mieście, przypominał im o świętości i niezwykłej dobroci Świętego Franciszka. Bogu niech będą dzięki.
Tytuł oryginalny: Actus Beati Francisci et Sociorum eius
Tłumacz: prof. Stanisław Stabryła