Hipermarkety opanowały handel na Zachodzie. Olbrzymie centra handlowe i międzynarodowe sieci w błyskawicznym tempie wyparły małe, lokalne sklepiki, zajmując nie tylko tereny na przedmieściach, ale również wkraczając do centrów miast i niszcząc istniejący tam wcześniej handel. Zwolennicy hipermarketów twierdzą, że pozwalają one kupować ludziom więcej i taniej, dając dodatkowo nowe miejsca pracy. Jak jest jednak naprawdę? Czy rzeczywiście w hipermarketach kupimy wszystko taniej? Czy w salonach sieci handlowych faktycznie znajdziemy więcej niż w tradycyjnych specjalistycznych sklepach? Czy hipermarkety przyczyniają się do ograniczenia bezrobocia, czy raczej je wspierają, na dodatek niszcząc lokalne wspólnoty?Odpowiedzi na te pytania znajdzie czytelnik w tej pasjonującej, ale też budzącej grozę książce.
***
Książka ta pokazuje, że model ekonomiczny propagowany przez wielkich detalistów jest współczesną wariacją na temat starego europejskiego systemu kolonialnego, zaprojektowanego nie po to, by zbudować dzięki niemu społeczeństwa samowystarczalne gospodarczo i zdolne do życia, ale by pozbawić społeczności wszelkich bogactw i zasobów. Mimo to wiele miast ochoczo otwiera drzwi przed korporacyjnymi kolonizatorami. Niektóre robią to w oczekiwaniu na zwiększone dochody z podatków, jednak w pewnym momencie zdają sobie sprawę, że wielkie sklepy odciskają wyraźne piętno na infrastrukturze i usługach publicznych. A może być jeszcze gorzej: gdy z lokalnej gospodarki pozostają jedynie ruiny, miasta orientują się, że są całkowicie uzależnione od kilku hipermarketów, które mogą podnieść ceny, zwolnić pracowników lub zagrozić przeniesieniem się do sąsiedniej miejscowości, o ile nie otrzymają ulg podatkowych. (fragment Wprowadzenia)
***
Firmy, których wyniki finansowe są w dużym stopniu uzależnione od współpracy z jedną lub dwiema sieciami, a takich jest teraz mnóstwo, nieustająco balansują na krawędzi ryzyka całkowitego stłamszenia i utraty wszystkiego. W wywiadzie udzielonym magazynowi ?Fast Company? Frank Garson II, prezes The Lovable Company ? założonej w 1926 roku firmy produkującej bieliznę ? opisał relacje łączące jąz Wal-Martem: ?Wal-Mart ma tak ogromną siłę nabywczą, że ustala zasady bez oglądania się na nikogo. Jeśli nie spodobają im się twoje ceny, to albo zaczną sami to produkować, albo znajdą kogoś innego, kto sprosta ich wymaganiom?. Po wynegocjowaniu umowy z Lovable Wal-Mart postanowił jednostronnie zmienić jej warunki, zmuszając producenta do wycofania się z interesu. Trzy lata później firma Lovable zniknęła z rynku. ?Wal-Mart przeżuł nas i wypluł?, stwierdził Garson. (fragment książki)
***